sobota, 26 maja 2012

Szykuje mi się ciężki tydzień. W poniedziałek jadę z ojcem na tomograf a w środę na ustalenie terminu i rodzaju  chemii. Co prawda nie dopuszczam do siebie złych myśli ale zaczynam się bać. Co wykaże tomograf i jak będzie znosił chemię?  Na dzień dzisiejszy czuje się dobrze , ma apetyt, przybrał na wadze i za bardzo nie ma ochoty na chemię . Musiałam mu sporo się natłumaczyć że tak już  jest , że chemia jest niezbędna. Guz usunięty ale na tym leczenie się nie kończy. Niby zaakceptował ale nie tak do końca . W sobotę wylatuję do córki na trzy tygodnie. Mam nadzieję że w przyszłym tygodniu już urodzi .Termin ma na ostatni dzień maja lub pierwszy czerwca a termin Usg był na wczoraj . Powoli zaczyna się już coś dziać ale jak do tej pory to były fałszywe alarmy. Nawet wczoraj po akupunkturze ale też wszystko ucichło. Jakby to ode mnie zależało to chciałam bym już bo  bym jeszcze przed wyjazdem skończyła wyszywać  metryczkę jaką przygotowałam . Brakuje mi najważniejszych danych czyli daty urodzenia, wagi ,wzrostu i godziny . I jeszcze muszę ją oprawić , co prawda u szklarza obiecali mi zrobić to z dnia na dzień ale musi być czas. No trudno to co my chcemy  często mija się z tym co niesie nam życie. Ono wie kiedy ma się urodzić i nikt nie będzie mu narzucał swoich terminów .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz