środa, 31 grudnia 2014

Bardzo dawno mnie nie było ale nie miałam ani czasu ani weny . W małym skrócie powiem co tam u mnie. W sumie bez zmian. W listopadzie znowu pojechałam do córki ale tym razem samolotem bo jeszcze dobrze pamiętałam wrześniową podróż autokarem na samo wspomnienie to jeszcze dzisiaj bolą mnie nogi a w szczególności kolana. Wpadłam w manię szydełka . Wciągnęło mnie na maksa, nawet xxx poszły do szuflady. Już w sumie pod koniec października zaczęłam robić ozdoby . Trochę mi czasu zajęło bo tak na prawdę to się uczyłam . Internet skarbnicą ale niestety nie wszystko jeszcze rozumiem ale metodami prób i błędów coś nieco udało mi się zrobić . Przygotowania do świąt też zajęły mi dużo czasu okazało się że Święty Mikołaj zrobił córce niespodziankę i zaprosił ją na wyjazd do Polski na święta .Więc radość nasza była ogromna . Co prawda tylko cztery dni ale lepsze to niż nic. Wnusia przesłodka . Święta więc udane na maksa. Sylwester jak zawsze spędzam w domu ale tak szczerze nie lubię tego dnia . Dzień jak co dzień a nawet gorszy niż inne . Nie biorą mnie bale ani inne zabawy .W tym dniu to nawet ciężko wytrzymać do północy chociaż w pozostałe dni w roku siedzi się niekiedy dłużej bez problemu .
ŻYCZĘ WSZYSTKIM ZDROWIA , SPOKOJU, MIŁOŚCI , PRZYJAŹNI I OCZYWIŚCIE SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU .




czwartek, 25 września 2014

Dzisiaj moja córka skończyła 21 lat. Jak ten czas zleciał pamiętam tamten dzień jakby to było wczoraj a ona już sama jest mamą 2lata . Trochę za szybko ja stałam się babcią a przede wszystkim ona mamą .Radzi sobie świetnie mimo ,że skazana jest prawie tylko na siebie .Z dala od nas .  Bo cóż mąż w pracy i w dodatkowej pracy i prawie wszystko jest na jej głowie . Musiała szybko dorosnąć  ale cóż dobrze jest jak jest i trzeba się cieszyć ,że mała zdrowa i rośnie i z tego co mają . Prezent dostała od nas jak byliśmy u niej a dzisiaj wysłaliśmy z mężem małe co nieco ale mocno zdziwiliśmy się jak poszły opłaty pocztowe w górę. Za przesyłkę listową zapłaciliśmy 30 zł po prostu szok  . Co prawda trochę ważyła ale mimo wszystko. Pobyt u niej mimo ,że byliśmy dobre 10 dni przeleciał w mgnieniu oka. Pogoda dopisała , było ciepło i w miarę słonecznie bo u nich pogoda jest z reguły dużo gorsza niż u nas . Wnusia jest po prostu wspaniała . Zaczyna w końcu mówić . W większości mówi po polsku ale miesza  języki . Po prostu to co jej łatwiej jej powiedzieć w danym języku tak mówi . Rozumie w dwóch. Dobrze że istnieje taki wynalazek jak skype bo inaczej by nas nie znała a tak poznała nas od razu i wcale się nie krępowała . Nie ma nic gorszego jak się dziecko wstydzi swojej babci i dziadka .  Mama z tatą poszli w odstawkę na parę dni bo wszystko robiła (sama chciała) z baba i dziadzia . Teraz został mam tylko internet aż do przyszłego roku . Oni nie przyjadą bo zięć nie ma już urlopu a my też nie pojedziemy bo mąż też już nie ma ani dnia u mnie to różnie jeszcze może coś by się wykombinowało ale każdy wyjazd kosztuje i chodzi o kasę  a dokładniej o jej brak.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Chyba zaraz dostanę szału. Wleciała wstrętna mucha i lata jak poparzona . Dostanę za chwilę oczopląsów . Ale jak ją dopadnę to nie daruję . Nie można się skupić. Jak usiądę to lata mi koło głowy i bzyczy. Jak wstaję to mi znika . Nie cierpię much...   W końcu ją dopadłam . Ulga niesamowita . Ale mi ciśnienie podniosła zaraza . Po prostu takie małe a potrafi wyprowadzić z równowagi .Teraz mogę w spokoju usiąść . Pozdrawiam

wtorek, 26 sierpnia 2014

U mnie dzisiaj za oknem prawdziwa jesień.  Leje , szaro buro i nijako. Okropność. Dzisiaj się wydaje ,że już po lecie a to dopiero końcówka sierpnia i jeszcze lato powinno trwać na całego . Mam cichą nadzieję ,że jeszcze słońce i umiarkowane ciepło powrócą. Za tydzień idę na urlop i jadę do córki i wnusi. Jedyna okazja bo nie wiadomo kiedy znowu się zobaczymy. Co prawda z kasą ciężko ale stwierdziłam ,że jak trafia mi się dodatkowy urlop to muszę go wykorzystać na wyjazd bez dwóch zdań. U męża w pracy bryndza . Tam jest źle już parę lat ale tak jak teraz to chyba jeszcze nie było. Taki wielki  zakład ,z tradycjami sypie się ku upadkowi aż żal patrzeć nie wspominając co stanie się z ludźmi którzy tam pracują i ich rodzinami .Więc nie wiem co będzie a przyszłość nie wygląda różowo więc jak jeszcze mogłam odłożyć na wyjazd to jadę bo nie wiadomo kiedy teraz się trafi możliwość. Meble jeszcze nie złożone została ostatnia szafka . Instrukcja beznadziejna , nawet wysłałam maila  i dzwoniłam do producenta odnoście sposobu zamocowania listew ozdobnych. Po prostu skandal - samemu trzeba wywiercić otwory w tych listwach , przytrzymać trzeba specjalnymi ściągaczami bo inaczej się nie da bo się przesuwają. Na ściągacze mąż wydał 100zł . Powinno być wszystko wywiercone przez producenta tylko przyłożyć skręcić czy nawet zatrzasnąć. Również krzywo wywiercone niektóre otwory po prostu fuszera . Na oko ładne meble ( mi się podobają  jak zrobimy to pokażę ) ale montaż dla kogoś kto nie ma żadnej smykałki do takich prac to porażka . Dobrze, że mój mąż potrafi dużo rzeczy zrobić , robi to co prawda trochę długo ale bardzo dokładnie ( takie zboczenie zawodowe ) u niego wszystko musi pasować co do milimetra a nawet i lepiej. Pozdrawiam .

niedziela, 17 sierpnia 2014


Dzisiaj będzie wszystkiego po trochu .W końcu dotarłam do końca remontu . HURA. Wczoraj malowanie skończone . Urobiona jestem  po czubek głowy. Z pomocą przyszedł nam malarz. Pomalował pokoje rodziców i przy okazji kuchnię . Mężowi się upiekło. Korytarz na górze skończony został już dwa tygodnie temu . Dzisiaj mamy wziąć się w końcu do skręcania nowych mebli . Leżą w paczkach na górze ale z nimi będzie wyższa szkoła jazdy . Zaglądaliśmy już do paczek  i nie wygląda to zbytnio zrozumiale i zachęcająco  . Będzie zabawa . Oj będzie ale będziemy się  "bawić " aż ułożymy te układanki . Na pewno nie da się tych mebli złożyć wszystkich w jeden dzień. W sumie trzy sztuki . Jedna wysoka witryna , duża komoda bez szyb i druga z szybami. Jak będzie już po wszystkim to się pochwalę . Teraz pokażę nowy plafon w pokoju teraz gościnnym
******************************************************************************************
W końcu udało mi się też skończyć obraz xxx. Trochę mi zeszło przy nim ale nie jest mały i nie miałam czasu i niekiedy ochoty wyszywać go codziennie . Wyszywam dla siebie dla własnej przyjemności . Muszę go jeszcze wyprać i oprawić ale nie wiem gdzie go powieszę i dla tego leży schowany i czeka .

*************************************************************************************Między malowaniem a wyszywaniem przeczytałam następną książkę  . Jest po prostu wspaniała . Składa się z czterech części. Udało mi się wypożyczyć trzy  na czwartą będę musiała trochę poczekać ale mam nadzieję, że nim skończę te co mam ostatnią ktoś zwróci . Pierwszą już pochłonęłam . Czytałam do późna w nocy. Wczoraj mimo że skończyłam sprzątać około 23 to do 1.30 czytałam. Teraz zdradzę Wam tytuł - Kwiaty na poddaszu -Virginia C. Andrews .Piękna ,wzruszająca książka- gorąco polecam. Żeby ją dostać bibliotekarka poleciła mi zapisać się do jednej z wiejskich  bibliotek ( filie ) w pobliżu mojej miejscowości bo w naszej to czekanie na tą pozycję było by koszmarnie długie . Pojechałam 5 km i miałam olbrzymie szczęście dzień szybciej ktoś zwrócił właśnie trzy części . Kto się zdecyduje na przeczytanie na pewno nie będzie żałował . Na dzisiaj kończę .Mam nadzieję że nie zanudziłam . Pozdrawiam .

czwartek, 24 lipca 2014

W końcu pokój córki pomalowany. Kolor ładnie wyszedł ( latte macchiato ), mimo że w trakcie malowania miałam chwilę zwątpienia . Teraz tylko  został montaż  czyli lampy , rolety ,listwy , kaloryfer  i takie tam duperele. Żyrandol mam kupiony i nawet już założony - bardzo mi się podoba. Akuratny ,idealnie pasuje , wielkość i fason i oczywiście daje piękne światło . Zakup jak dla mnie w 100% trafiony. Teraz już z niecierpliwością czeka korytarz . Wstępnie jest przyszykowany do roboty. Lustro ściągnięte , obrazki również , balustrada odkręcona . Teraz tylko przetrzeć ściany , po oklejać  drzwi i do roboty . Ale łatwo powiedzieć trudniej zrobić . Nauczyłam się już cierpliwości . Mąż robi w swoim tempie i nie ma co go za często poganiać najważniejsze ,że  robi i jest przy tym dokładny i solidny. A że trochę to trwa no cóż nikt  i nic nie jest idealne.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Lubię od czasu do czasu małe rewolucje i właśnie namówiłam męża na jedną z nich -będziemy malować. Mąż będzie robił to sam więc trochę czasu to zajmie ale się cieszę, że dał się wogóle  namówić. Na pierwszy ogień idzie pokój córki , który teraz będzie pokojem gościnnym. Już oczami wyobraźni go widzę . Właśnie w sobotę zakupiliśmy do niego meble . Teraz szukam odpowiedniego żyrandola . Wstępnie znalazłam w internecie ale muszę podjechać do sklepu żeby zobaczyć go na własne oczy. Nie lubię kupować bez obejrzenia . Później będziemy malować korytarz i na końcu kuchnię ,na którą już nie mogę się patrzyć. Woła -pomaluj mnie . Jak się gotuje i całe życie toczy się właśnie w niej to najszybciej się brudzi. W kuchni nie będę zmieniała kolorystki praktycznie zostanie tak jak jest czyli brązowo-beżowy teraz jest brązowo- żółty .Całej brązowej nie zrobię bo było by za ciemno a waniliowe kafle i białe meble ładnie wyglądają ( mi się podoba ) na tle brązowej ściany . Korytarz po ostatnim malowaniu ma zajebutny pomarańczowy ,który miał wyjść miodowy i tu obowiązkowo będę zmieniała ,bo nie cierpię tego koloru, mam już wstępnie wybraną farbę ale koloru nie potrafię teraz opisać a pokój gościnny będzie jasna kawa z mlekiem. Tak że będziemy walczyć przede wszystkim w weekendy i jak mąż będzie miał pierwszą zmianę popołudniami . Będzie bałagan w sumie już jest bo wczoraj opróżniliśmy już córki pokój ,będą chwile zwątpienia  i będziemy mieli wszystkiego dosyć ale jak to przeżyjemy to będziemy mieli czysto i pięknie i pachnąco.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Pogoda jaka jest każdy widzi . Może nie jest zła ale mogła by być trochę lepsza . Dla mnie trochę za chłodno . Od paru dni typowe polskie lato.  
Mam okresy ,że pochłaniam książkę za książką albo nie sięgam po żadną przez dłuższy czas. Teraz mam fazę  czytania.  Polecam : Zapach gorzkich pomarańczy - Kate Lord Brown , Ukrainka - Barbara Kosmowska , Lawendowy pył -

środa, 4 czerwca 2014

Jutro mija tydzień jak wróciliśmy z urlopu. Był to urlop naszego życia . Byliśmy z córką , wnusią i zięciem we Włoszech. Zwiedziliśmy Rzym , Toskanię i byliśmy nad Jeziorem Garda. SUPER , aż żal że te dwa tygodnie z małym haczkiem tak szybko się skończyły. Pogoda dopisała nie było upałów takie przysłowiowe polskie lato czyli sam raz na zwiedzanie . Chociaż i trochę poleniuchowaliśmy na basenach i zażyliśmy kąpieli słonecznych bo dla nas woda  w morzu jeszcze zimna choć  zbliżona do temperatury Bałtyku w samym środku naszego lata. Zięć był jedynym z nas ,który odważył się na kąpiel .Widoki przepiękne . Z zaplanowanych miejsc nie udało nam się tylko wejść na Wezuwiusza . Spóźniliśmy się dosłownie trzy minuty. Ostatnie wejście było o 17- tej a my byliśmy trzy po. Wpuszczający byli nie ustępliwi , grupa ze Stanów chciała nawet dodatkowo zapłacić ale nie było szans . Z drugiej strony to nie ma co się dziwić ,jakby tak każdemu ustępowali to do nocy by byli chętni.  Już wiem skąd u nas to powiedzenie -ruch jak w Rzymie. Tam każdy jeździ i chodzi jak chce . Praktycznie nie ma samochodu nie obtartego ,nie wgniecionego .Skutery szarżują między samochodami ,piesi przebiegają na czerwonym ,wkraczają na jezdnię wymuszając przejście na drugą stronę po prostu zawrót głowy. Nawet samochody uprzywilejowane muszą się przeciskać i przedzierać . Trochę zdjęć ukazujące w telegraficznym skrócie niektóre miejsca gdzie byliśmy


i ostatnie z humorem :) Pozdrawiam

sobota, 26 kwietnia 2014

Jak to mówią : święta, święta i po świętach. Przeleciały nie wiadomo kiedy,w ciszy ,spokoju i błogim lenistwie . Pogoda dopisała a to też bardzo ważne. Teraz czekam na majowy weekend , który co prawda tak do końca wolny nie będzie bo w piątek idę do pracy ale pocieszenie jest takie, że chwila moment  i idę na urlop i to na prawie trzy tygodnie . Odliczam już dosłownie dni. Jadę do córki i oczywiście do wnusi.  Jedziemy razem z mężem . Co prawda moją radość mąci mi samolot- jak ja nie lubię latać- ale co się nie robi . Samolot mam tańszy niż bilet autokarowy i będziemy o średnio 10 godzin szybciej niż autokarem. Mój mąż ostatnio jechał autokarem i powiedział nigdy więcej. Jechał o 2 godz. dłużej bo kierowca dwa razy się pomylił . Dwie godziny dłużej  przy planowanych 14 robi zasadniczą różnicę. Co prawda do samolotu wszystkiego się nie weźmie ale cóż nie zawsze muszę jechać jak wielbłądzica a małe prezenciki jakoś się zmieszczą . Tak po za tym praca ,dom , praca .Muszę wrócić do moich xxx bo stanęłam z robotą ale jakieś lenistwo mnie dopadło. Co dziennie sobie obiecuję ,że skończę zaczęty obraz bo zostało mi już niewiele ale jakoś tak mi się nie chce albo nie mam czasu wieczorami. W czwartek zawoziłam znajomą i jej siostry na autobus jechały na wesele na Ukrainę. Jednej z jej sióstr wnuczka wychodzi tam za mąż. Ślub będzie ukraińsko- polsko - niemiecki. Pan młody Ukrainiec mieszkający na stałe w Niemczech od dziecka ona Polka mieszkająca od 2 lat w Niemczech. Ślub ma być jakiś mieszany nie typowo prawosławny ale  odbędzie się w cerkwi . Wesele na 120-130 ludzi .  Muzykanci grający  między innymi na akordeonie, cymbałach, bałałajce czyli  dla nas trochę inne . Czekam z niecierpliwością na ich powrót ,żeby dowiedzieć się wszystkiego ze szczegółami i obejrzeć  zdjęcia . Mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze bo trochę czasy tam niesprzyjające podróżom .  Syn mojej znajomej jechał z dziećmi swoim samochodem to dzwonił do niej i mówił ,że cisza i spokój, oni na szczęście są w tej zachodniej stronie więc miejmy nadzieję ,że tam będzie spokojnie cały czas bo inaczej strach się bać.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Mamy już kwiecień. Czas leci niesamowicie ,z miesiąca na miesiąc coraz bardziej przyspiesza. Jeszcze trochę i połowa tego roku będzie za nami.  Wiosnę już widać i czuć.  Święta też coraz bliżej . Już tydzień minął od wyjazdu mojej córki. Tydzień jak byli u nas przeleciał jak z bata strzelił. Mała jest po prostu super. Oczywiście jest naj dzieckiem na świecie. Mnie ostatnio wzięło na szydełko. Krzyżyki odłożyłam na chwilę na bok i ostatnio sobie siedzę i szydełkuję. Wzory oczywiście mam z internetu .Zrobiłam parę zawieszek w kształcie pisanki , kwiatki i mam zamiar powieść je w kuchennym oknie . Wyszydełkowałam też parę kurczaczków i kwoczkę , z którą mam problem bo nie wiem czym mam ją usztywnić . Próbowałam tradycyjnym krochmalem ale zrobiłam chyba za słaby i nie wiem  na czym mam ją posadzić do wyschnięcia ,żeby nadać jej odpowiedni kształt. Córkę obdarowałam moimi robótkami . Sprawia mi to wiele frajdy . Chcę jeszcze zrobić aniołki ,dzwoneczki i gwiazdki ale to już na inne święta . Zobaczę co znajdę w internecie najlepsze dla mnie są filmiki bo ze schematów za dużo nie rozumiem. Taki samouk ze mnie ,że trzeba mi kawę na ławę i najlepiej pokazać bo mało ,które instrukcję rozumiem.


czwartek, 13 marca 2014

Znowu mnie długo nie było ale tak wyszło.  W ciągu trzech tygodni już dwa razy złapało mnie przeziębienie i to teraz z soboty na niedzielę z gorączką 39 stopni. Okropieństwo .W niedzielę leżałam jak betka ,  przespałam cały dzień . W poniedziałek już gorączki nie miałam ale słaba byłam i też cały dzień przeleżałam a we wtorek musiałam iść do pracy . Powiem, że jest lepiej ale to chyba zasługa antybiotyku bo  leki przeciw grypie to jakoś ostatnio słabo na mnie działają . W sobotę był u nas koncert pana Maleńczuka z zespołem. Na początku jak zobaczyłam afisze to nie miałam za bardzo ochoty iść bo po pierwsze bilet nie za tani , a po drugie piosenki jego mi się podobają nie powiem ale on sam to mnie trochę drażni. Stwierdziłam że jak przyjedzie do naszej mieściny to potraktuje nas jak gęsi prowincjonalne bo nawet  festiwalu na skalę kraju nie uszanował to gdzie tam kobitki z małego miasta ale koleżanka mnie namówiła i w końcu poszłam i tu się miło rozczarowałam . Było SUPER. Dali koncert rewelacyjny , grali prawie dwie godziny, nie spóźnili się  i było rewelacyjnie . Wróciłam zrelaksowana  i zadowolona. Dodatkowo udało mi się wygrać główną nagrodę. Zaraz napiszę. Jak wchodziło się na salę każda kobitka dostała talon z numerem. Po koncercie odbyło się losowanie głównej nagrody i trzech dodatkowych. Mój kupon miał numer 13 i wygrał pierwszą nagrodę czyli : płytę Maleńczuka z autografem , lusterko -puzderko z wizerunkiem również pana Maleńczuka i bon o wartości 150 zł na okulary korekcyjne lub przeciwsłoneczne u nas w jednym optyku , pozostałe  trzy panie wygrały wstęp wolny na basen i do sauny i każda z nas dostała  kremową różę . Osobiście nagroda bardzo mi podpasowała  bo nie lubię basenu i sauny a nowych okularów  przeciwsłonecznych nigdy nie za wiele :) .Muszę tylko wybrać się do optyka i zobaczyć co tam ciekawego mają i czy zmieszczę się w cenie czy będę musiała dopłacić . I jeszcze z dobrych wieści w następną niedzielę przyjeżdżają co prawda tylko na tydzień ale lepsze to niż nic moje dzieci czyli córka , wnusia i zięć.  HURA . Pozdrawiam wiosennie . Nie chce mi się wierzyć ,że jutro ma być ostatni tak piękny wiosenny dzień i , że zima chce nas postraszyć .

czwartek, 13 lutego 2014

Nie mam głowy do zapamiętywania anegdot , kawałów . Po prostu usłyszę a za chwilę za skarby nie potrafię powtórzyć. Nawet jak wydaje mi się ,że zapamiętałam to za zwyczaj coś przekręcę i spalam taki żart. Ostatnio jadąc samochodem jak zawsze słuchałam radia i o dziwo zapamiętałam powiedzmy to, zagadkę- żart.  - Bycie mamą jest to  praca . Więc każda mama jest pracownikiem. Więc czym się różni pracownik mama od innych pracowników ???    Tym ,że ona musi nosić szefa na rękach. : D

poniedziałek, 10 lutego 2014

I co tu napisać? Piękną mamy wiosnę tej zimy i oby tak już zostało. Jutro idę do pracy po paru dniach urlopu, który był na złapanie oddechu . Moja córka już prawie dwa lata mieszka poza domem a ja nie mogę się dalej przyzwyczaić. Dzień bez rozmowy z nią to dla mnie dzień stracony. Mam na siebie nerwy za to,że jestem uzależniona od tych rozmów. Jak dzwoni zostawiam wszystko i lecę odebrać ,żeby tylko nie czekała a jak nie mogę to mam poczucie winy, że mnie nie było i takie tam. Wiem ,że to nie jest normalne . Złoszczę się na siebie . Wiem ,że  moje życie nie może być podporządkowane jej dzwonieniu ale nie potrafię zagłuszyć w sobie wyrzutów, że nie mogłam odebrać . Muszę ją usłyszeć i zobaczyć , małą również . Czekam z niecierpliwością kiedy się odezwie ,mąż widzę podobnie, potrafi zadzwonić z pracy ,żeby dowiedzieć się czy ona się odezwała . Tęsknimy .  Odległość jest duża i bardzo rzadko się widzimy . Wiem tylko jedno ,że razem to byś my nie mogły mieszkać ale mogło by być ciut bliżej. Potrafimy się posprzeczać i przez skypa ale bez tych naszych codziennych rozmów dzień nie jest 100%.

czwartek, 30 stycznia 2014

Jeszcze jutro i mamy koniec pierwszego miesiąca tego roku  - na szczęście . Nie lubię stycznia i lutego jakoś tak niemiłosiernie się ciągną i są typowo zimowe . Marzec i kwiecień też bywają zimne ale już w swoich nazwach czuć  w nich początek wiosny. Zamówiłam piękny obraz do wyszycia i właśnie dzisiaj przyszedł. Nie będę się brała za niego od razu bo mam inne xxx w planach  ale samo posiadanie jego daje mi już wiele radości . Poleży trochę w szufladzie ale nic nie szkodzi i na niego przyjdzie pora . Przy okazji dostałam jeszcze katalog z obrazami -cudowne,  po prostu chciało by się mieć je prawie wszystkie . Mam jeszcze w planach zakup obrazu dla mojego męża ,uwielbia maki i właśnie taki z makami chcę mu sprezentować. Kupić to najmniejszy problem jak ma się kasę ale wyszyć go to będzie następne wyzwanie i chyba dostanie dopiero na okrągłe urodziny ale jeszcze mam ponad 2lata więc powinnam zdążyć : D.  Za  tydzień mam parę dni wolnego i mam cichą nadzieję ,że trochę odpocznę . Jakaś zmęczona jestem chociaż przez ostatnie tygodnie czułam się super a teraz od paru dni lepiej nie mówić i od trzech nocy śpi mi się do bani . W dzień mnie spanie męczy a jak pora snu to on gdzieś się zapodziewa i z boku na bok i przy tym upierdliwy ból głowy . Kiedyś ją sobie odrąbię . I tym optymistycznym stwierdzeniem kończę na dzisiaj tyle.

czwartek, 16 stycznia 2014

Witam w nowym roku. Życzę dużo zdrowia , miłości , szczęścia i co każdy sobie jeszcze życzy. Nie było mnie ale miałam trochę trudny okres. Badania kontrolne mojego taty i związany z tym stres ale na razie jest w porządku i możemy odsapnąć do kwietnia . Teraz oprócz co trzymiesięcznej kontroli miał jeszcze dodatkowe badania jak kolonoskopię i musiał zgłosić się do urologa ale wszystko się dobrze skończyło. Święta przeleciały jak zawsze nie wiadomo kiedy . Faktycznie tyle świąt co przed świętami. Dzisiaj pozbyłam się  choinki ,nie stała w wodzie i już zaczęła się sypać . Zimy u mnie nie widać i według mnie mogło by jej już nie być a jak ma być to teraz a nie w kwietniu jak będę żyła wiosną . A tak poza tym to nic się nie dzieje . Praca ,dom i tak w kółko. Codziennie rozmawiam z córką, wnusia rośnie i powolutku zaczyna coś już mówić . Idzie jej to trochę ciężko. Moja córka w jej wieku już mówiła prostymi zdaniami. Zawsze śmialiśmy się ,że nasza córka mówiła od urodzenia i teraz też jej się buzia za często nie zamyka. Gaduła . Małej też buzia się nie zamyka tylko ,że mówi sobie po swojemu a jak coś chce to pokazuje rączką i piszczy . Nauczyła się piszczeć i wszystko wymusza piskiem lub płaczem a jak jest po jej myśli to uśmiech od ucha do ucha i głośny śmiech . Nie wiem czy uda nam się spotkać szybciej jak w maju ale cóż nie można mieć wszystkiego. Dobrze przynajmniej, że z każdym dniem jest bliżej wiosny i oczywiście maja. Jeszcze trochę odczuwalny będzie coraz dłuższy dzień, słońce będzie coraz wyżej i będzie czuć coraz bardziej wiosnę .