sobota, 1 grudnia 2012

Dzisiaj w szkole dostałyśmy długo wyczekiwane ,wytęsknione tablety. Mają nam służyć  jako tzw. pomoc naukowa ,którą możemy na koniec roku szkolnego zwrócić  lub wykupić na własność za 150 zł.  Właśnie go rozgryzam ale chyba szybciej  zęby połamię. Chciałam dzisiejszą notkę napisać na nim ale wnerwił mnie i zrezygnowałam. Nie ma polskich liter ś,ą,ż,ź  itp.a przynajmniej ja nie umiem do nich dotrzeć . Nie mogę poprawić wyrazu bo nie umiem postawić kursora tam gdzie bym chciała . To dotykanie palcem też mnie denerwuje . Stukam , pukam a on jak się jemu podoba czyli przeciwnie niż to co ja bym chciała . I tak po paru godzinach wspólnego poznawania nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia .  Chyba że powoli da mi się ujarzmić ale na dzisiaj stracił wiele w moich oczach .

niedziela, 25 listopada 2012

Chcę dać znać że jestem , żyję i mam się ogólnie dobrze. Nie mam czasu  ale jakoś leci. W szkole towarzysko jest po prostu super. Dziewczyny równe babki  już zdążyłyśmy się zapoznać i polubić. Na przerwach jest śmiechu często co nie miara, już dawno tak się dobrze nie czułam. Nauka jest oczywiście i stres też bo z wiekiem jakoś człowiek bardziej wrażliwy i przejmujący.  Po takim weekendzie wracam zmęczona ale jakoś  odmłodzona jakby lat z jednej strony mi ubyło. A oprócz szkoły to  wnusia już w środę skończy 6 miesięcy. Jest po prostu wspaniała . Mała śmieszka . Uśmiechy posyła całym swoim bezzębnym, słodziutkim  uśmiechem . Zaczyna już siedzieć , pepla sobie po swojemu  po prostu zgłupiałam na jej punkcie . Widzę ją co prawda przez skaypa ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma . Zdjęcia jej znajdują się w całym domu. Jak rano otwieram  oczy i widzę tego cudnego buziaka to aż mi się wszystkiego chce. Chce mi się żyć . Dzieci nadają sens naszemu życiu i jak je nie kochać ?

niedziela, 4 listopada 2012

Jakoś tak ni jako . Nie lubię jesieni . Tęsknię za wnuczką i wymyślam co tu zrobić żeby ją zobaczyć. Już nawet wymyśliłam ale brak urlopu dało by się jeszcze jakoś ominąć ale z brakiem kasy już gorzej . U męża w pracy nie ciekawie, więc nie ma co się rozpędzać, jakby było jak do tej pory to nie było by problemu a tak jak jest teraz to jest kaszana . Pensja na raty i to takie że nie wiadomo w co najpierw te pieniądze włożyć . Jednym słowem doopa . Z mojej pensji niewiele zostaje po opłaceniu szkoły i kredytu więc chyba z moich planów nic nie będzie. Ale już nie będę marudzić bo przynudzam . A po za tym wszystko po staremu. Dzisiaj mam wolne od edukacji i zrobiłam sobie takie maluteńkie spa . Nałożyłam maseczkę przeciw zmarchom i bruzdom może podziała , pomalowałam sobie pazurki tak na malinowo a nie jak przez większość życia na kolor bez koloru czyli bezbarwno. Ogarnęłam się trochę i już mi ciut lepiej . Teraz zrobię sobie kawkę i przeleżę z książką  i TV do wieczora . Do następnego razu  Pa

środa, 17 października 2012

Nie mam czasu na nic- dosłownie. Nawet z córką rozmawiam coraz  rzadziej ,chociaż i ona nie ma czasu  Mała rośnie, jest po prostu cudowna . Szkoda że nie mam jej na co dzień albo trochę bliżej. Chociaż w teraźniejszym natłoku zajęć to może i lepiej . Mam  młyn praca ,dom ,nauka do późna. Materiału do przyswojenia multum tylko doba za krótka. Dzisiaj usiadłam na chwilę żeby dać znać że żyję . Wróciłam przed chwilą z pracy i muszę chwilę odsapnąć i zaraz się biorę za swoją edukację.W niedzielę mam sprawdzian. Oj za stara już jestem . Za ambicjonalnie podchodzę do tej mojej edukacji i kosztuje mnie to dużo nerwów . Pozdrawiam

poniedziałek, 8 października 2012

 Uleczka ogłosiła Końkurs i udało się. Wygrałam konika  Pierwszy raz coś udało mi się wygrać . Chyba uwierzę w moje szczęście i zacznę brać udział w konkursach :) Moja radość była przeogromna . Oczywiście  musiałam się pochwalić . Córka śmiała się ze mnie że cieszę się jak dziecko Nie dowierzałam jak zobaczyłam do kogo konik pocwałuje. I właśnie dzisiaj do mnie dotarł . Do konika Ula dodała" małe co nieco"  - herbatki , czekoladki, przepiękną świeczuszkę i kartkę  z pozdrowieniami . Teraz trochę zdjęć . Nie są najlepsze ale cóż fotograf ze mnie słaby i sprzęt też nie za dobry. Chociaż jak to mówią  na coś trzeba  zwalić braki swoich umiejętności . :)





poniedziałek, 1 października 2012

No i zaczęłam naukę . Już nawet zaliczyłam pierwszą kartkówkę zaraz na drugich zajęciach . Po prostu niezła jazda .Koszmar ,totalny stres .  Duża presja .Uważam że facet trochę przesadził (wykładowca) jest nas tam połowa pracująca w tym zawodzie , większa część starszych i trochę młodych osób więc  każda chyba wie po co się zapisała .  Same płacimy za swoją edukacje, papier jest nam potrzebny aby dalej pracować, to nasze być albo nie być , więc chyba nie trzeba nas traktować jak dzieci. Myślę że każda będzie się uczyć bez względu na kartkówki czy sprawdziany bo egzamin państwowy trzeba zdać i nie ma zmiłuj się  i nikt tego za nas nie zrobi. Więc po co takie traktowanie ? No ale jak się wróciło w tym wieku do szkoły trzeba zacisnąć zęby i pisać niezapowiedziane kartkówki. Ale jest to okropne uczucie . W szkole tak się chyba nie przejmowałam A tak po prawdzie  głupio w tym wieku było by przynosić słabe oceny.

wtorek, 25 września 2012

Ostatnio uczę się brać życie takie jakim jest. Nie zamartwiać się na zapas a tym bardziej nie przejmować się tym na co nie mam żadnego wpływu.  Odsuwam złe myśli najdalej od siebie .Wychodzi mi to z różnym skutkiem. Raz lepiej raz gorzej. Tego gorzej nie lubię bo wpadam wtedy często w panikę a panika jest najgorsza bo przestaję wtedy racjonalnie myśleć i  widzę wszystko w czarnych barwach a strach ogarnia mnie od stóp po czubek głowy. Wstrętne uczucie .Są sytuacje w naszym życiu na które tak na prawdę nie mamy najmniejszego wpływu . Możemy nie wiadomo co robić i tak się nic nie zmieni ,to tak jak walenie głową w  ścianę. I na dodatek bezsilność. Nie cierpię takich myśli i dlatego staram się z nimi walczyć . To co ma być to tak będzie a na zapas zamartwiać się szkoda życia.Jest za krótkie i staram  się teraz cieszyć tym co mam i to co daje mi kolejny dzień. Nie jest źle i jak to mówią zawsze mogło by być lepiej ale ja chcę tak jak jest. To mi starczy .Jest mi dobrze i niech tak zostanie. Wiem że nie da się uciec od problemów  ,przychodzą  znienacka ale nie chcę już o nich więcej myśleć z wyprzedzeniem . Ponadto są po to żeby je rozwiązywać a nie po to żeby  na nie czekać .

środa, 19 września 2012

Jesień nadeszła z nienacka z resztą jak co roku.Nie wiem czemu to mnie jeszcze zaskakuje , że w jeden dzień jest lato w pełni a na następny już jesień.  Zimno  ,wietrznie i pada . Jakoś depresyjnie się zrobiło . Jak ja nie lubię takiej pogody. Nie mam jeszcze żadnych wiadomości odnośnie rozpoczęcia  mojej nauki. Rekrutacja była do 15 września więc chyba w ciągu paru dni dostanę jakąś wiadomość. Dopiero wtedy mam wpłacić pierwszą ratę. Z jednej strony czekam z niecierpliwością bo byłam bym już pewna na 100% a z drugiej jak sobie pomyślę to strach mnie ogarnia jak ja podołam. I to nie chodzi o pogodzenie pracy ,domu i szkoły bo nie mam już większych obowiązków ale jak to się znowu wdrożyć w naukę ,przyswajanie wiedzy . Ponad 20lat temu się uczyłam . Niby na naukę nigdy nie jest za późno ale to nie to samo jak się ma naście lat .

niedziela, 16 września 2012

Zostaliśmy znowu sami. W domu jakoś pusto .Dzieci wyjechały dzisiaj z samego rana. Mała przecudna. Najgrzeczniejsze dziecko na świecie. Wogóle jej nie było słychać. Jest pogodnym i radosnym dzieckiem . Tydzień zleciał nie wiadomo kiedy . To co dobre zawsze tak szybko się kończy . Teraz nie wiem kiedy się zobaczymy. W święta nie przyjadą na 99,9% bo zięć w tym okresie nie ma szans na urlop. Swoim przyjazdem zrobili nam niespodziankę . Przyjechali w piątek po południu a mieli w sobotę .Przyjechali do mnie do pracy, w pierwszej chwili ich nie poznałam i nie wierzyłam że to oni . Totalne zaskoczenie ale bardzo miłe. Dzisiaj będzie ciężki dzień. Szkoda że nie można iść do pracy . Zawsze by ten dzień jakoś zleciał.

poniedziałek, 3 września 2012

Jeszcze parę dni a będę miała swoje dziewczyny na chwilkę przy sobie.Ale lepsza chwila niż nic.  Mam masę pracy. Generalne porządki przewyższają te świąteczne.Odkurzanie kanap, pranie obić ,odkurzanie ścian itp.  Pokój córki czeka gotowy na jej przyjazd . Muszę tylko wstawić łóżeczko , które pożyczy mi znajoma z pracy. Prezenty kupiłam dla wnusi i córki , zięcia też nie ominęłam ale dla niego mam trochę słodyczy .  Córka ma w tym miesiącu urodziny i  muszę sprawić jej niespodziankę i trochę przyjemności . U mnie w mieście w pierwszą niedzielę miesiąca odbywają się chrzty więc wczoraj była msza  za moją wnusię. Sam obrzęd chrztu odbędzie się za tydzień w czwartek . Wielkie wydarzenie dla nas. Muszę kupić jeszcze świecę i krzyżmo (biała szatka) żeby nie umknęło nam to w przyszłym tygodniu. Co prawda mam po mojej córce ale myślę że każde dziecko powinno mieć swoje.  Mąż też ostro działa . Dobre są takie wydarzenia ,zmuszają nas one do zaległych prac. Trochę podgoni zaległości , które odkładane były i są z miesiąca na miesiąc. Nawet psa czeka dodatkowe kąpielowe w sobotę , tylko kota ominą przygotowania związane z przyjazdem wnusi .Totalny zawrót głowy ale to ich pierwszy   przyjazd i  chcemy aby wszystko było zrobione i przygotowane  jak należy .Po prostu święto w rodzinie :)))

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Chciałam coś na pisać ale jakoś mi nie idzie. Siadam już któryś raz i nic mi się z sensem nie klei. Więc trochę chaotycznie przekażę co tam u mnie. U męża w pracy jeszcze nic do końca nie wiadomo . Staram się nie martwić na zapas . Nie jest to łatwe ale w miarę możliwości staram się nie myśleć. Żyję przyjazdem mojej córci i wnusi. Odliczam już prawie dni . Zostało trochę mniej niż dwa tygodnie a będę je miała przy sobie na chwilkę. Prezenty dla małej kupione i czekają . Mąż też nie może się doczekać. Trochę coś tam grzebie koło domu w wolnych chwilach. Coś tam zrobił ale nie wiem czy z wszystkim zdąży. W przyszłym tygodniu to będzie totalny zawrót głowy. Ale to czekanie jest miłe chociaż trochę się ciągnie jak zawsze gdy się na coś czeka. W tym tygodniu  tato zaczął kolejny cykl chemii. Dzisiaj był z nim mój mąż a od jutra ja będę jeździć. Powoli przygotowuje się do rozpoczęcia nauki. Przeglądam materiały , rozwiązuję testy . Naukę mam zacząć na szczęście dopiero w ostatni weekend września lub pierwszy października. Także mam  jeszcze trochę luzu. Jestem przerażona ale nie mam wyjścia . Muszę zacisnąć zęby i  ten rok się przemęczyć. Grunt żeby było zdrowie no i praca . Tego sobie i Wam życzę . Pozdrawiam

piątek, 17 sierpnia 2012



Dzisiaj trochę zdjęć . Skończyłam obrazek na chrzest wnusi . Muszę tylko wyparć i zanieść do oprawienia.Również na oprawienie czekają dwa obrazki a trzeci czeka na wyszycie może się kiedyś doczeka .

wtorek, 14 sierpnia 2012

Jestem wściekła. Wysłałam męża na urlop bo jest trochę pracy koło domu i nie ma kiedy tego zrobić . Moja radość trwała krótko mąż wczoraj trochę porobił i dzisiaj doopa nie może się ruszyć.Ponaciągał się . Cholera jakby więcej miał ruchu to by nie miał zakwasów .  Szlak mnie trafia . Po jaką cholerę zaczął od grubej roboty ? Jest tyle drobnej do zrobienia ale nie on musiał zacząć od bramy . Teraz nic nie będzie zrobione ani drobne ani grube . Tak już z nim jest ostatnio dużo gadania, planów i wielkie NIC. Jutro znowu dzień minie bo święto i dwa dni w plecy. Ostatnio już nie potrafię go usprawiedliwić ,drażni mnie. Ciągle zmęczony ... Kończę bo jestem BARDZO wkurzona i mogę użyć za mocnych słów .

sobota, 4 sierpnia 2012

Jak się polepszy to się popieprzy. Mąż przyniósł wczoraj z pracy hiobową wieść. W pracy u niego jest bardzo nieciekawie . Niby zbierają pieniądze na wypłaty .  Nikt nic nie wie co jest grane , chodzą słuchy o upadłości, o przejęciu firmy przez inną firmę . Czyli same znaki zapytania i bark odpowiedzi. Nawet jak ci na górze coś wiedzą to nie chcą mówić .Od zeszłego roku było w porządku, wróciła premia , wypłata wyglądała niczego sobie a tu nagle znowu jakieś problemy. Już mi się po prostu nic nie chce . Niech się ten rok  kończy ,chociaż mówią że ten następny ma być jeszcze gorszy. Tak straszą ,że wiele firm zbankrutuje i wogóle będzie nie ciekawie. Staram się nie myśleć o tym co będzie ale ta wczorajsza nowina trochę mnie zdołowała . Ciągle coś , nie ma nic pewnego. Kiedyś było też różnie ale praca była i oto nie trzeba było się martwić. A teraz pewniaków nie ma .

środa, 25 lipca 2012

Dzisiaj się dowiedziałam ,że jak chcę dalej  pracować to muszę skończyć szkołę. Zmieniły się przepisy i nie da się dłużej pracować bez odpowiedniego papierka . Moja 23 -letnia praktyka  i przyuczenie do wykonanej pracy już się nie liczy-  liczy się świadectwo i to nie żaden kurs tylko świadectwo ukończenia szkoły. Także najprawdopodobniej od września zaczynam (co prawda tylko roczną) edukację. Jutro się wszystkiego dowiem już u samego źródła będę dzwonić i mama nadzieję że wszystko wypali. Z tego co się dowiadywałam w zeszłym roku wpisowe wynosiło 100zł, za miesiąc nauki trzeba było zapłacić 330zł. czyli moja przyszłoroczna  Chorwacja z córką i wnusią idą się paść. Dobrze że mam maturę bo bez niej to już bym była bez pracy . Żeby rozpocząć naukę trzeba mieć świadectwo maturalne, zdjęcia i zaświadczenie od lekarza że mogę wykonywać tę zawód. Do tej pory nikt się mnie nie pytał czy mogę czy nie.   Nauka jest zaoczna czyli w weekendy tylko nie wiem czy w każdy czy co drugi. Jest osiem przedmiotów między innymi  anatomia, farmakologia, psychologia aż mi się włos jeży . Jestem przerażona . Dojazdy ... ale w sumie nie mam wyjścia albo praca i nauka albo bezrobocie .Mam nadzieję że nie zlikwidują kierunku
 i nie będę musiała szukać takiej szkoły jeszcze dalej od mojego zamieszkania , że się załapię bo jak nie to czarno to widzę .

wtorek, 24 lipca 2012

Jak nie wiadomo od czego zacząć to zaczyna się  mówić o pogodzie . Więc ciepło nam się znowu zrobiło i niech jest . Bo jak  się zrobi  zimno to już od razu jesienią czuć. Chodzę do pracy w te wakacje jakoś bardziej ulgowo jest w pracy. Zaczynam niekiedy później i często zdarza się że kończę wcześniej ale mimo to jak wrócę do domu to nic mi się nie chce a robota to by się znalazła . Wszystko odkładam na sierpień  . Mycie okien, pranie firan i tym podobne. Męża też muszę zagonić do zaległych prac koło domu ale obydwoje jesteśmy nastawieni a seksualnie do pracy. Byłam dzisiaj w bibliotece i wypożyczyłam sobie parę książek ale kiedy się za nie wezmę to nie wiem. Też mi się jakoś nie chce. Jedynie co mi się jeszcze chce to wyszywać . Więc to robię bo inaczej z lenistwa bym zgnuśniała .

sobota, 21 lipca 2012

Rozmawiałam z szefową i wolego więcej niż przysługuje  w sierpniu mieć nie będę -a szkoda  i to wielka  ale cóż wszystkiego mieć nie można  :( . Także z wyjazdu nici . Może kiedyś indziej się uda . Mąż poczuł się trochę rozczarowany ale jak się nie da to nic się nie zrobi.  Przyszło mi już zamówienie , które złożyłam w sklepie internetowym , tak że wyszywanie idzie całą parą. Do końca tego miesiąca muszę skończyć zaczęty wzór a zaraz potem wziąć się  za obrazek dla wnusi na chrzest , żeby był gotowy i czekał. W czwartek byłam w poradni genetycznej  po dwóch i pół godzinie czekania  okazało się że zaproszenie jest dla mojego ojca . Bada się najpierw chorych a potem w zależności od wyników członków rodziny .  Ja zrozumiałam że do poradni mają się zgłosić dzieci chorego czyli ja i mój brat.  Tak to jest jak się nie umie czytać ze zrozumieniem muszę wrócić do pierwszej klasy :).
Pozdrawiam weekendowo i życzę więcej słońca . Od poniedziałku ma być go coraz więcej. Oby .

wtorek, 17 lipca 2012

Przed chwilą lało jak z cebra a teraz już świeci słońce. Na szczęście nie jest zimno chociaż zrobiło się dużo chłodniej . Od soboty moje samopoczucie jest tak jak ta pogoda. Jestem rozbita . Boli mnie głowa i jestem ospała i jakaś nie do życia . Chyba się starzeję ,że tak reaguje na zmianę pogody. Z ojcem też różnie ,tą drugą chemię zniósł gorzej mimo że w ciągu brania czuł się dobrze. Już nie będę chwaliła dnia przed zachodem słońca .  Pogorszyło  się jego samopoczucie , dostał suchości w ustach , stracił apetyt  aż się boję co będzie dalej a jeszcze cztery przed nami.  Bierze lekarstwa , które przepisano mu na onkologi , płucze usta siemię lnianym , psika areozolem z wit A+E , smaruje wargi maścią bo miał spierzchnięte. Jest lepiej ale wczoraj tak profilaktycznie byłam z nim u lekarza pierwszego  kontaktu i laryngologa czy nie jest przeziębiony bo ma  chrypkę ale wszystko jest w porządku . Dostał skierowanie na morfologię i tu nie jest za dobrze -spadła mu . Znowu zaczyna mieć anemię . Kazałam mu pić sok z buraków i jeść nać pietruszki . Ma półtorej tygodnia do następnej chemii i musimy podnieść  trochę morfologię żeby nam nie odpadł ze względu na wyniki. U wnusi też w kratkę .Nie żeby coś złego się działo ale ma już swoje humorki.  Wie co to rączki i to nie tylko siedzące ale również chodzące i huśtające. Córka zmęczona a  z zięciem mogą liczyć tylko  na siebie nie mają  nikogo innego do pomocy.  Pogoda u nich paskudna . Codziennie pada i jest o wiele zimniej niż u nas. Także z utęsknieniem czekamy na wrzesień.  Tylko z jednej strony co to jest tydzień ?ale lepsze to niż nic. Trochę mnie nosi i myślę jakby tu wykombinować parę dni wolnego żeby móc ich odwiedzić ale chyba nic z tego nie będzie. Myślałam o 15 sierpnia bo to jest środa w każdy czwartek mam wolne czyli już dwa dni ale w piątek i sobotę pracuję ale jakby tak tu wpadło wolne to czemu nie . Muszę porozmawiać z szefową czy nie ma ochoty gdzieś się wybrać na te parę dni. Ostatnio mówi że jest przemęczona a nóż da się namówić . Kończę bo muszę wziąć się za wyszywanie . Jak skończę to pokażę . Wyszywam małe obrazki kwiatków w donicy . Mają być  trzy, jeden już mam ,teraz zaczęłam drugi a na trzeci zamówiłam mulinę. Razem z muliną zamówiłam obrazek dla małej na chrzest także trzeci znowu się trochę w czasie przesunie.

piątek, 6 lipca 2012

Dzisiaj skończyliśmy drugi cykl chemii. Tato czuje się jak na razie dobrze ( odpukać ) . Nawet upały jakoś mocno mu nie doskwierają. We wtorek wracając z chemii złapałam 4punkty i jestem lżejsza o stówkę. Miałam przekroczoną prędkość o 30km. Wiem że to żadne tłumaczenie ale tam wszyscy jadą nie tylko 80 km ale i ponad 100,  prosty ,długi odcinek i nikt nie zważa że teren zabudowany. Złapał mnie policjant na motorze. Widziałam jak jedzie ten motor (był  nie oznakowany)  na przeciwko mnie i skręca  a on nie skręcał tylko nawracał i mnie namierzył . Pierwsze moje punkty a drugi w życiu mandat a prawo jazdy mam ponad 20lat. Ale kiedyś musi być pierwszy raz. Teraz policja wzięła się na sposób to że jeżdżą samochodami nie oznakowanymi to mało ale jeszcze mają busa . Nie wierzyłam ale wracając w środę  stali za mną na przejeździe. Cwaniacy.  Stwierdziłam, że przez tydzień codziennej jazdy to nerwicy się na bawię bo teraz każde chwyty dozwolone i nie wie się kto jedzie za lub przed nami . Wniosek że jeździć trzeba albo bardzo szybko ( mnie nie tyczy bo nie mam tak szybkiego samochodu) albo bardzo przepisowo tylko że niektóre ograniczenia są po prostu absurdalne .

piątek, 29 czerwca 2012

Upał dzisiaj nie samowity. Jeszcze wczoraj było 20 stopni a dzisiaj już ponad 30 . Jak mamy czuć się dobrze?Ja tam w sumie nie narzekam . W pracy mam klimę więc upału nie odczuwam a jak wracam z pracy po 18-stej to już jest ok. Tak po prawdzie uwielbiam ciepło i dla mnie może tak być aż do grudnia. Ciepło i słońce to to co dodaje mi energii i chęci  chociaż upał też czasami mnie rozleniwia . Ale wolę już taką pogodę niż zimno i deszcz. Moja wnusia skończyła wczoraj miesiąc. Przez ten czas przybrała prawie 1kilogram a urosła 2cm. Wczoraj była kapryśna (myślę że z powodu pogody też mają upały) i córka była z nią na wieczornym spacerze wróciła o 22.30. Tam jest widno do 23 ale dla mnie taka godzina na spacer jest lekko mówiąc absurdalna. Ale cóż się nie robi aby uśpić dziecko? Prawie wszystkie chwyty dozwolone. Nie widziałam jej już z dwa dni bo spała a teraz znowu mają awarię internetu . Zawsze coś. Muszę skończyć do jutra obraz dla mamy ale strasznie mi się nie chce. Ramkę już mam ale jak na razie pustą . Igła mnie ostatnio parzy ale zmuszam się i jakoś idzie . Powoli ale myślę że dobrnę do końca w terminie . Dzisiaj zaczynają się dni mojego miasta . Nie lubię takich imprez i z regóły na nie nie chodzę . Także minie mnie koncert Budki Suflera i Kayhi ( nie wiem czy dobrze napisałam ma być Kayah ) ale jakoś to przeżyję . Nie idę dlatego że imprezę od zeszłego roku przeniesiono do parku i tam jest daleko . Musiałam bym iść na drugi koniec miasta a to mi się nie uśmiecha tym bardziej po nocy.  Słonecznego weekendu życzę. Biorę się za wyszywanie .

wtorek, 26 czerwca 2012

Czy ja zaznam spokoju? Chyba nie . Cały czas coś się dzieje . Teraz znowu mąż . Od paru dni czuł się średnio  o czym mi nie mówił. Nacisk w klatce  piersiowej a dzisiaj nawet robiło mu się słabo .  Nie był w stanie iść do pracy ,wysłałam go do lekarza . Zrobili mu ekg , zmierzyli ciśnienie i wychodzi na to że to chyba  nerwica. Szybko się męczy, nie ma sił  i w sumie nic mu się nie chce. Nachodzi to paskudztwo z nie nacka i oplata swoimi mackami. Dostał parę dni zwolnienia ale nie wiem czy to starczy. Myślę o zapisaniu go do psychiatry ( u nas nie ma psychologa) może są  jakieś leki na nerwice a nie depresje. Nie wiem co mam robić .  Wiem że to nie jest od niego zależne ale jak słyszę że coś mu znowu jest to mam dosyć . Kiedyś nie był taki słaby . Był w miarę silny a teraz nie może nic z siebie wykrzesać. Jak w jeden dzień coś więcej porobi to następne parę dni dochodzi do siebie . Słyszę w kółko że jest zmęczony i nie ma sił . Ja to odbieram że nie ma kondycji z powodu lenistwa . Bo lepiej leżeć nic coś zrobić. Ale z drugiej strony może faktycznie nie może ...

niedziela, 24 czerwca 2012

Wróciłam . Już jestem z powrotem. To co dobre  to szybko się kończy. Wydawało się że trzy tygodnie to kawał czasu a to zleciało jak z bata strzelił. Jestem ale tak na prawdę to jestem jedną nogą tam a drugą tu. Cały czas myślę co tam u nich .  Tęsknię i będę tęsknić tego się nie zmieni. Mała jest taka cudna. Łzy mi napływają jak sobie pomyślę, że tyle czasu mam czekać żeby ich znowu zobaczyć. Nie lubię jak kończą się wakacje ale w tym roku z utęsknieniem i niecierpliwością będę czekała na wrzesień.  Dobrze że żyjemy w takich czasach że możemy się kontaktować bez większych problemów . Skayp to po prostu cud nad cudy. :) Jutro już idę do pracy z czego się cieszę . Czas inaczej mi zleci. W następnym  tygodniu  będę musiała jeździć  z tatą na drugi cykl chemii. Tą zniósł jak na razie dobrze . Dobrze się czuje ,chodzi nawet do pracy. Przyszło zaproszenie z onkologii na badania profilaktyczne dla rodziny . Muszę tam zadzwonić i umówić się na badania na przyszły tydzień i przy okazji wizyt z ojcem się przebadać. Kiedyś się już badałam i wyszło że nie jestem w grupie ryzyka ale jak jest taka możliwość to drugi raz z tego skorzystam. Muszę jeszcze w tym tygodniu skończyć wyszywać obraz dla mojej mamy bo w niedzielę ma imieniny. Także mam trochę do zrobienia ale to dobrze. W czwartek  z zięciem zrobiliśmy na rowerach  30km byłam w lekkim szoku że dałam radę ,nie odczułam tych kilometrów i najważniejsze że  nie spuchłam a tam jest z reguły albo z górki albo pod  , mało odcinków płaskich ale wybrał super trasę gdzie było duużo płasko jak na ich rejon.  Z tego wniosek że  jeszcze mam jakąś kondycję :) Ale dzisiejszy dzień spędzę na leniuchowaniu . Pozdrawiam

czwartek, 14 czerwca 2012

Już jutro piątek i zostaje mi jeszcze tydzień  pobytu u córki .Soboty nie liczę bo wylot mam koło 13-stej ale muszę wyjechać z 1,5-rej godziny wcześniej. Coraz częściej łapię się na tym że zobaczę ich jak dobrze pójdzie dopiero za dwa- trzy miesiące. Już łza mi się w oku kręci . Co prawda jest skayp ale to nie to samo . Dziecko tak szybko rośnie i się zmienia, że te dwa miesiące to przepaść. Dzisiaj wybraliśmy się z zięciem na drugą już wycieczkę rowerową  . Zrobiliśmy ponad 20km, okolice są tu bardzo ładne . Jest dużo ścieżek rowerowych. Ciągną się wokół miasta ,wzdłuż rzeki przez pola , łąki, lasy .Pierwszy raz widziałam żeby przez pola czy łąki biegła dosyć szeroka i na dodatek asfaltowa droga . Można się po niej poruszać nawet na rolkach taka gładka -dla mnie szok. Są też drogi szutrowe ale tak dobrze ubite ,że nie ma żadnych dziur i też są dosyć szerokie dwa rowery obok siebie spokojnie przejadą . Jest tylko jedna wada tu jest z regóły z górki albo pod górkę , mało jest odcinków płaskich . Dzisiaj co prawda było dosyć płasko ale wyzwania też były . Czuję to dzisiaj w nogach . Wystarczy wyjechać 2km za miasto a już się nie czuje że mieszka się w dużej aglomeracji. Jestem tu już po raz trzeci ale dopiero teraz mam okazję zobaczyć trochę okolicy . Po drodze mijaliśmy  masę ludzi którzy jeżdżą na rowerach, rolkach , chodzą z kijkami,biegają,  pływają kajakami, jeżdżą konno czy spacerują i to w różnym wieku , bardziej dbają o swoją kondycję . Nie powiem  u nas też coraz więcej ludzi porusza się dla zdrowia ale tu jest to na prawdę duża ilość. Ja mieszkam w małym mieście i może u mnie tego nie widać jak w dużych miastach . Kończę już te zachwyty bo zaczynam odczuwać wycieczkę a jeszcze ze mną w pokoju śpi mała w wózku ( tak ostatnio zasypia ) i jeszcze w nocy muszę ją podrzucić rodzicom do jedzenia i przebrania . Także nocki mam przerywane ale mi to nie przeszkadza no cóż taka rola babci :))

niedziela, 10 czerwca 2012

Wczoraj minął już tydzień jak przyjechałam do córki. Zostaje jeszcze dwa - niby dużo a z drugiej strony nie wiele . Wnusia jak na razie (odpukać w nie malowane ) jest grzeczna . Zje sobie i śpi. Chociaż od dwóch dni rano zaczyna troszkę marudzić ale cóż takie jej prawo. Była już na pierwszym spacerku. Króciutki był ten spacerek 10 min. bo pogoda nas tutaj nie rozpieszcza . Bez przerwy pada i wieje silny wiatr. Dzisiaj wydaje się ,że będzie lepiej bo od rana świeci słońce i wiatr ucichł-  ale kto to wie . Dzień długi. Mała daje nam dużo wolnego czasu więc nadrabiamy zaległości w czytaniu  , córka uczy się trochę języka i tak nam dzień leci za dniem. Spokojnie bez nerwów nie czuć nawet że mijają godziny. Po niedzieli córka ma  wizytę kontrolną  u  lekarza . Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze bo przy poprzednim badaniu jeszcze w szpitalu przed wyjściem do domu maiła jakieś zgrubienie na macicy i sami nie wiedzieli co to jest czy jakiś zastój skrzepny czy co innego. Tak ogólnie córka czuje się dobrze, z dnia na dzień lepiej . Wybrałyśmy się już same na małe zakupy do kosmetycznego tak bardziej dla rozrywki niż z potrzeby .Ale jakaś rozrywka nam się należy a w szczególności córce.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

No i jestem od soboty u mojej córki. Lot był bardzo spokojny więc obyło się bez większego stresu. Moja wnusia jest bajeczna.Taka mała kruszynka. Na zdjęciach wydaje się większa niż jest w rzeczywistości. Taka mała lalunia . Jak na razie jest grzeczniutka (odpukać w nie malowane) ale już wyczuła że łózko rodziców jest lepsze niż swoje własne łóżeczko. Boże jaka tutaj jest opieka personelu medycznego  to nie mieści się w głowie. W sumie tak powinno być ale my jesteśmy przyzwyczajeni do innej gorszej rzeczywistości. Położna przychodzi codziennie do domu  (nawet w niedzielę) przez 10 pierwszych dni a potem jeszcze 16 razy . Po tym jak potraktowali moją córkę w naszym miejscowym szpitalu tu po prostu jest inny świat. Nie ma głupich komentarzy, wszyscy mili , uśmiechnięci i skorzy do pomocy. Nie ma co mówić , mieszkamy w Europie ale naprawdę daleko nam do niej przynajmniej w kwestii opieki medycznej.

sobota, 26 maja 2012

Szykuje mi się ciężki tydzień. W poniedziałek jadę z ojcem na tomograf a w środę na ustalenie terminu i rodzaju  chemii. Co prawda nie dopuszczam do siebie złych myśli ale zaczynam się bać. Co wykaże tomograf i jak będzie znosił chemię?  Na dzień dzisiejszy czuje się dobrze , ma apetyt, przybrał na wadze i za bardzo nie ma ochoty na chemię . Musiałam mu sporo się natłumaczyć że tak już  jest , że chemia jest niezbędna. Guz usunięty ale na tym leczenie się nie kończy. Niby zaakceptował ale nie tak do końca . W sobotę wylatuję do córki na trzy tygodnie. Mam nadzieję że w przyszłym tygodniu już urodzi .Termin ma na ostatni dzień maja lub pierwszy czerwca a termin Usg był na wczoraj . Powoli zaczyna się już coś dziać ale jak do tej pory to były fałszywe alarmy. Nawet wczoraj po akupunkturze ale też wszystko ucichło. Jakby to ode mnie zależało to chciałam bym już bo  bym jeszcze przed wyjazdem skończyła wyszywać  metryczkę jaką przygotowałam . Brakuje mi najważniejszych danych czyli daty urodzenia, wagi ,wzrostu i godziny . I jeszcze muszę ją oprawić , co prawda u szklarza obiecali mi zrobić to z dnia na dzień ale musi być czas. No trudno to co my chcemy  często mija się z tym co niesie nam życie. Ono wie kiedy ma się urodzić i nikt nie będzie mu narzucał swoich terminów .

wtorek, 22 maja 2012

Znowu jestem

Długo mnie nie było ale jakoś tak się składało. Działo się działo i dzieje dalej ale oczywiście nie wszystko miłe .Większość spraw jest nie dokończona ,zostawiona bo inaczej się nie dało . Może kiedyś uda się do nich powrócić i wtedy powiemy nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ale jak na razie wszystko wzięło w łeb delikatnie mówiąc i musi leżeć odłogiem. Z drugiej strony patrząc czy te sprawy są takie ważne ? niby tak ale to w zależności od punktu siedzenia zmienia się punkt widzenia. W życiu najważniejsze jest żeby być szczęśliwym a reszta to dodatek .

poniedziałek, 21 maja 2012

Przenosiny

Szukam swojego miejsca . Parę lat byłam na onecie ale nie mam już do niego cierpliwości i muszę go opuścić. Założyłam konto na bloxie ale tam jakoś mi dziwnie. Nie mogę się tam jakoś odnaleźć może tu będzie mi łatwiej . Spróbuję