Pogoda jaka jest każdy widzi . Może nie jest zła ale mogła by być trochę lepsza . Dla mnie trochę za chłodno . Od paru dni typowe polskie lato. Poza tym zaczynają się u mnie czereśnie i będzie trzeba wyprzedzić szpaki i pozrywać . Wczoraj pogoda była w kartkę więc wybraliśmy się z mężem na szoping. Kupiłam sobie spodnie ale nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie ich kolor!!! Zaszalałam . Kupiłam w kolorze ni czerwonym ni pomarańczowym trochę trudno określić , rzucające się w oczy ale co tam w końcu jest lato a po drugie aż taka wiekowa nie jestem ,żebym bez przerwy w ciemnych kolorach chodziła. Ostatnio podobają mi się turkusy , czerwienie , żółcie tylko że mi trochę odwagi brak. Chociaż zaczynam się przełamywać i od czasu do czasu coś pojawia się w mojej garderobie nie tylko w odcieniach szarości czy granatu . Moja mama stwierdziła ,że kolor ładny ale odpowiedni dla mojej córki a nie dla mnie a ja dzisiaj na przekór ubrałam je sobie i bardzo dobrze się w nich czułam . Mój mąż dla mnie jest najbardziej obiektywny, umie doradzić i już nie raz coś kupiłam za jego namową i byłam z tego zadowolona a jemu się podobają,mi się podobają i będę w nich chodzić :)
Mam okresy ,że pochłaniam książkę za książką albo nie sięgam po żadną
przez dłuższy czas. Teraz mam fazę czytania. Polecam : Zapach gorzkich
pomarańczy - Kate Lord Brown , Ukrainka - Barbara Kosmowska , Lawendowy
pył -
Ewa Marcinkowska-Schmidt, Danuta Marcinkowska , Klaudyna Schmidt.
Miałam je sfotografować ale zapomniałam a już oddałam do biblioteki.
Teraz zaczynam czytać -Białe trufle - N.M. Kelby zobaczymy czy też
będzie warta polecenia.
poniedziałek, 23 czerwca 2014
środa, 4 czerwca 2014
Jutro mija tydzień jak wróciliśmy z urlopu. Był to urlop naszego życia . Byliśmy z córką , wnusią i zięciem we Włoszech. Zwiedziliśmy Rzym , Toskanię i byliśmy nad Jeziorem Garda. SUPER , aż żal że te dwa tygodnie z małym haczkiem tak szybko się skończyły. Pogoda dopisała nie było upałów takie przysłowiowe polskie lato czyli sam raz na zwiedzanie . Chociaż i trochę poleniuchowaliśmy na basenach i zażyliśmy kąpieli słonecznych bo dla nas woda w morzu jeszcze zimna choć zbliżona do temperatury Bałtyku w samym środku naszego lata. Zięć był jedynym z nas ,który odważył się na kąpiel .Widoki przepiękne . Z zaplanowanych miejsc nie udało nam się tylko wejść na Wezuwiusza . Spóźniliśmy się dosłownie trzy minuty. Ostatnie wejście było o 17- tej a my byliśmy trzy po. Wpuszczający byli nie ustępliwi , grupa ze Stanów chciała nawet dodatkowo zapłacić ale nie było szans . Z drugiej strony to nie ma co się dziwić ,jakby tak każdemu ustępowali to do nocy by byli chętni. Już wiem skąd u nas to powiedzenie -ruch jak w Rzymie. Tam każdy jeździ i chodzi jak chce . Praktycznie nie ma samochodu nie obtartego ,nie wgniecionego .Skutery szarżują między samochodami ,piesi przebiegają na czerwonym ,wkraczają na jezdnię wymuszając przejście na drugą stronę po prostu zawrót głowy. Nawet samochody uprzywilejowane muszą się przeciskać i przedzierać . Trochę zdjęć ukazujące w telegraficznym skrócie niektóre miejsca gdzie byliśmy
i ostatnie z humorem :) Pozdrawiam
Subskrybuj:
Posty (Atom)