piątek, 29 czerwca 2012

Upał dzisiaj nie samowity. Jeszcze wczoraj było 20 stopni a dzisiaj już ponad 30 . Jak mamy czuć się dobrze?Ja tam w sumie nie narzekam . W pracy mam klimę więc upału nie odczuwam a jak wracam z pracy po 18-stej to już jest ok. Tak po prawdzie uwielbiam ciepło i dla mnie może tak być aż do grudnia. Ciepło i słońce to to co dodaje mi energii i chęci  chociaż upał też czasami mnie rozleniwia . Ale wolę już taką pogodę niż zimno i deszcz. Moja wnusia skończyła wczoraj miesiąc. Przez ten czas przybrała prawie 1kilogram a urosła 2cm. Wczoraj była kapryśna (myślę że z powodu pogody też mają upały) i córka była z nią na wieczornym spacerze wróciła o 22.30. Tam jest widno do 23 ale dla mnie taka godzina na spacer jest lekko mówiąc absurdalna. Ale cóż się nie robi aby uśpić dziecko? Prawie wszystkie chwyty dozwolone. Nie widziałam jej już z dwa dni bo spała a teraz znowu mają awarię internetu . Zawsze coś. Muszę skończyć do jutra obraz dla mamy ale strasznie mi się nie chce. Ramkę już mam ale jak na razie pustą . Igła mnie ostatnio parzy ale zmuszam się i jakoś idzie . Powoli ale myślę że dobrnę do końca w terminie . Dzisiaj zaczynają się dni mojego miasta . Nie lubię takich imprez i z regóły na nie nie chodzę . Także minie mnie koncert Budki Suflera i Kayhi ( nie wiem czy dobrze napisałam ma być Kayah ) ale jakoś to przeżyję . Nie idę dlatego że imprezę od zeszłego roku przeniesiono do parku i tam jest daleko . Musiałam bym iść na drugi koniec miasta a to mi się nie uśmiecha tym bardziej po nocy.  Słonecznego weekendu życzę. Biorę się za wyszywanie .

wtorek, 26 czerwca 2012

Czy ja zaznam spokoju? Chyba nie . Cały czas coś się dzieje . Teraz znowu mąż . Od paru dni czuł się średnio  o czym mi nie mówił. Nacisk w klatce  piersiowej a dzisiaj nawet robiło mu się słabo .  Nie był w stanie iść do pracy ,wysłałam go do lekarza . Zrobili mu ekg , zmierzyli ciśnienie i wychodzi na to że to chyba  nerwica. Szybko się męczy, nie ma sił  i w sumie nic mu się nie chce. Nachodzi to paskudztwo z nie nacka i oplata swoimi mackami. Dostał parę dni zwolnienia ale nie wiem czy to starczy. Myślę o zapisaniu go do psychiatry ( u nas nie ma psychologa) może są  jakieś leki na nerwice a nie depresje. Nie wiem co mam robić .  Wiem że to nie jest od niego zależne ale jak słyszę że coś mu znowu jest to mam dosyć . Kiedyś nie był taki słaby . Był w miarę silny a teraz nie może nic z siebie wykrzesać. Jak w jeden dzień coś więcej porobi to następne parę dni dochodzi do siebie . Słyszę w kółko że jest zmęczony i nie ma sił . Ja to odbieram że nie ma kondycji z powodu lenistwa . Bo lepiej leżeć nic coś zrobić. Ale z drugiej strony może faktycznie nie może ...

niedziela, 24 czerwca 2012

Wróciłam . Już jestem z powrotem. To co dobre  to szybko się kończy. Wydawało się że trzy tygodnie to kawał czasu a to zleciało jak z bata strzelił. Jestem ale tak na prawdę to jestem jedną nogą tam a drugą tu. Cały czas myślę co tam u nich .  Tęsknię i będę tęsknić tego się nie zmieni. Mała jest taka cudna. Łzy mi napływają jak sobie pomyślę, że tyle czasu mam czekać żeby ich znowu zobaczyć. Nie lubię jak kończą się wakacje ale w tym roku z utęsknieniem i niecierpliwością będę czekała na wrzesień.  Dobrze że żyjemy w takich czasach że możemy się kontaktować bez większych problemów . Skayp to po prostu cud nad cudy. :) Jutro już idę do pracy z czego się cieszę . Czas inaczej mi zleci. W następnym  tygodniu  będę musiała jeździć  z tatą na drugi cykl chemii. Tą zniósł jak na razie dobrze . Dobrze się czuje ,chodzi nawet do pracy. Przyszło zaproszenie z onkologii na badania profilaktyczne dla rodziny . Muszę tam zadzwonić i umówić się na badania na przyszły tydzień i przy okazji wizyt z ojcem się przebadać. Kiedyś się już badałam i wyszło że nie jestem w grupie ryzyka ale jak jest taka możliwość to drugi raz z tego skorzystam. Muszę jeszcze w tym tygodniu skończyć wyszywać obraz dla mojej mamy bo w niedzielę ma imieniny. Także mam trochę do zrobienia ale to dobrze. W czwartek  z zięciem zrobiliśmy na rowerach  30km byłam w lekkim szoku że dałam radę ,nie odczułam tych kilometrów i najważniejsze że  nie spuchłam a tam jest z reguły albo z górki albo pod  , mało odcinków płaskich ale wybrał super trasę gdzie było duużo płasko jak na ich rejon.  Z tego wniosek że  jeszcze mam jakąś kondycję :) Ale dzisiejszy dzień spędzę na leniuchowaniu . Pozdrawiam

czwartek, 14 czerwca 2012

Już jutro piątek i zostaje mi jeszcze tydzień  pobytu u córki .Soboty nie liczę bo wylot mam koło 13-stej ale muszę wyjechać z 1,5-rej godziny wcześniej. Coraz częściej łapię się na tym że zobaczę ich jak dobrze pójdzie dopiero za dwa- trzy miesiące. Już łza mi się w oku kręci . Co prawda jest skayp ale to nie to samo . Dziecko tak szybko rośnie i się zmienia, że te dwa miesiące to przepaść. Dzisiaj wybraliśmy się z zięciem na drugą już wycieczkę rowerową  . Zrobiliśmy ponad 20km, okolice są tu bardzo ładne . Jest dużo ścieżek rowerowych. Ciągną się wokół miasta ,wzdłuż rzeki przez pola , łąki, lasy .Pierwszy raz widziałam żeby przez pola czy łąki biegła dosyć szeroka i na dodatek asfaltowa droga . Można się po niej poruszać nawet na rolkach taka gładka -dla mnie szok. Są też drogi szutrowe ale tak dobrze ubite ,że nie ma żadnych dziur i też są dosyć szerokie dwa rowery obok siebie spokojnie przejadą . Jest tylko jedna wada tu jest z regóły z górki albo pod górkę , mało jest odcinków płaskich . Dzisiaj co prawda było dosyć płasko ale wyzwania też były . Czuję to dzisiaj w nogach . Wystarczy wyjechać 2km za miasto a już się nie czuje że mieszka się w dużej aglomeracji. Jestem tu już po raz trzeci ale dopiero teraz mam okazję zobaczyć trochę okolicy . Po drodze mijaliśmy  masę ludzi którzy jeżdżą na rowerach, rolkach , chodzą z kijkami,biegają,  pływają kajakami, jeżdżą konno czy spacerują i to w różnym wieku , bardziej dbają o swoją kondycję . Nie powiem  u nas też coraz więcej ludzi porusza się dla zdrowia ale tu jest to na prawdę duża ilość. Ja mieszkam w małym mieście i może u mnie tego nie widać jak w dużych miastach . Kończę już te zachwyty bo zaczynam odczuwać wycieczkę a jeszcze ze mną w pokoju śpi mała w wózku ( tak ostatnio zasypia ) i jeszcze w nocy muszę ją podrzucić rodzicom do jedzenia i przebrania . Także nocki mam przerywane ale mi to nie przeszkadza no cóż taka rola babci :))

niedziela, 10 czerwca 2012

Wczoraj minął już tydzień jak przyjechałam do córki. Zostaje jeszcze dwa - niby dużo a z drugiej strony nie wiele . Wnusia jak na razie (odpukać w nie malowane ) jest grzeczna . Zje sobie i śpi. Chociaż od dwóch dni rano zaczyna troszkę marudzić ale cóż takie jej prawo. Była już na pierwszym spacerku. Króciutki był ten spacerek 10 min. bo pogoda nas tutaj nie rozpieszcza . Bez przerwy pada i wieje silny wiatr. Dzisiaj wydaje się ,że będzie lepiej bo od rana świeci słońce i wiatr ucichł-  ale kto to wie . Dzień długi. Mała daje nam dużo wolnego czasu więc nadrabiamy zaległości w czytaniu  , córka uczy się trochę języka i tak nam dzień leci za dniem. Spokojnie bez nerwów nie czuć nawet że mijają godziny. Po niedzieli córka ma  wizytę kontrolną  u  lekarza . Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze bo przy poprzednim badaniu jeszcze w szpitalu przed wyjściem do domu maiła jakieś zgrubienie na macicy i sami nie wiedzieli co to jest czy jakiś zastój skrzepny czy co innego. Tak ogólnie córka czuje się dobrze, z dnia na dzień lepiej . Wybrałyśmy się już same na małe zakupy do kosmetycznego tak bardziej dla rozrywki niż z potrzeby .Ale jakaś rozrywka nam się należy a w szczególności córce.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

No i jestem od soboty u mojej córki. Lot był bardzo spokojny więc obyło się bez większego stresu. Moja wnusia jest bajeczna.Taka mała kruszynka. Na zdjęciach wydaje się większa niż jest w rzeczywistości. Taka mała lalunia . Jak na razie jest grzeczniutka (odpukać w nie malowane) ale już wyczuła że łózko rodziców jest lepsze niż swoje własne łóżeczko. Boże jaka tutaj jest opieka personelu medycznego  to nie mieści się w głowie. W sumie tak powinno być ale my jesteśmy przyzwyczajeni do innej gorszej rzeczywistości. Położna przychodzi codziennie do domu  (nawet w niedzielę) przez 10 pierwszych dni a potem jeszcze 16 razy . Po tym jak potraktowali moją córkę w naszym miejscowym szpitalu tu po prostu jest inny świat. Nie ma głupich komentarzy, wszyscy mili , uśmiechnięci i skorzy do pomocy. Nie ma co mówić , mieszkamy w Europie ale naprawdę daleko nam do niej przynajmniej w kwestii opieki medycznej.