wtorek, 17 lipca 2012

Przed chwilą lało jak z cebra a teraz już świeci słońce. Na szczęście nie jest zimno chociaż zrobiło się dużo chłodniej . Od soboty moje samopoczucie jest tak jak ta pogoda. Jestem rozbita . Boli mnie głowa i jestem ospała i jakaś nie do życia . Chyba się starzeję ,że tak reaguje na zmianę pogody. Z ojcem też różnie ,tą drugą chemię zniósł gorzej mimo że w ciągu brania czuł się dobrze. Już nie będę chwaliła dnia przed zachodem słońca .  Pogorszyło  się jego samopoczucie , dostał suchości w ustach , stracił apetyt  aż się boję co będzie dalej a jeszcze cztery przed nami.  Bierze lekarstwa , które przepisano mu na onkologi , płucze usta siemię lnianym , psika areozolem z wit A+E , smaruje wargi maścią bo miał spierzchnięte. Jest lepiej ale wczoraj tak profilaktycznie byłam z nim u lekarza pierwszego  kontaktu i laryngologa czy nie jest przeziębiony bo ma  chrypkę ale wszystko jest w porządku . Dostał skierowanie na morfologię i tu nie jest za dobrze -spadła mu . Znowu zaczyna mieć anemię . Kazałam mu pić sok z buraków i jeść nać pietruszki . Ma półtorej tygodnia do następnej chemii i musimy podnieść  trochę morfologię żeby nam nie odpadł ze względu na wyniki. U wnusi też w kratkę .Nie żeby coś złego się działo ale ma już swoje humorki.  Wie co to rączki i to nie tylko siedzące ale również chodzące i huśtające. Córka zmęczona a  z zięciem mogą liczyć tylko  na siebie nie mają  nikogo innego do pomocy.  Pogoda u nich paskudna . Codziennie pada i jest o wiele zimniej niż u nas. Także z utęsknieniem czekamy na wrzesień.  Tylko z jednej strony co to jest tydzień ?ale lepsze to niż nic. Trochę mnie nosi i myślę jakby tu wykombinować parę dni wolnego żeby móc ich odwiedzić ale chyba nic z tego nie będzie. Myślałam o 15 sierpnia bo to jest środa w każdy czwartek mam wolne czyli już dwa dni ale w piątek i sobotę pracuję ale jakby tak tu wpadło wolne to czemu nie . Muszę porozmawiać z szefową czy nie ma ochoty gdzieś się wybrać na te parę dni. Ostatnio mówi że jest przemęczona a nóż da się namówić . Kończę bo muszę wziąć się za wyszywanie . Jak skończę to pokażę . Wyszywam małe obrazki kwiatków w donicy . Mają być  trzy, jeden już mam ,teraz zaczęłam drugi a na trzeci zamówiłam mulinę. Razem z muliną zamówiłam obrazek dla małej na chrzest także trzeci znowu się trochę w czasie przesunie.

6 komentarzy:

  1. Nareszcie miejsce na komenta puściło, uff... Tosiu, czekam na ten obrazek z cierpliwym sobie spokojem:-)). Działo się u Ciebie, oj działo. Od czego tu zacząć, uhmm... na onklogi się nie znam, ale wydaje mi się, że to chyba normalne... bierze chemię. Moja siostra miała podobne objawy./ Wnusia z dnia na dzień pokazywać będzie pazurki, he he. Jak spała do tej pory teraz pora zacząć psioczyć./U mnie też pada i pada. Czasem wyjrzy słońce i znowu deszcz. Zimno jak diabli;-)/. Pozdrawiam cieplutko i buziaki dla Ciebie i wnusi;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj dziej się dzieje pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:-). Sprawą taty nie martw się na zapas. Weź się lepiej za obrazek a potem wyjedź gdzieś. Buziaczki:-)

      Usuń
    2. za obrazek się wzięłam a o wyjeździe nie ma mowy chyba że jednodniowy

      Usuń
  3. Witaj, rzeczywiście całkiem sporo się u Ciebie dzieje. Zadbaj koniecznie o swojego Tatę, niech pije ten sok z buraków bo właśnie teraz musi być silny. Chemia cholernie osłabia organizm, zazwyczaj dołącza do niej masę objawów-niepożadanych. Rozumiem też Twoją tęsknotę za wnusią, dość daleko jest abyś ją miała na co dzień ( nie licząc skypa ). Buziaki Tosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieje się i to sporo musimy to jakoś przetrwać nie będzie to łatwy okres ale nie mamy wyjścia skayp to dobrodziejstwo :)

      Usuń